en
en
Kontakt

Bieszczadzka kolejka rekordowo oblegana przez turystów

Tegoroczny sezon jest dla Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej rekordowy. Od początku wakacji z przejazdów wąskotorową ciuchcią skorzystało niemal 40 tysięcy turystów. Pasażerów przewiozła od początku tegorocznych wakacji wąskotorowa Bieszczadzka Kolejka Leśna.

bieszczadzka_kolejka.jpg

W okresie wakacyjnym, w lipcu i sierpniu, pierwszy kurs wąskotorowej Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej ze stacji w Majdanie rusza o godz. 9.30. Malownicza trasa wiedzie przez dzikie lasy do Przysłupia (12 km) lub Balnicy (9 km). Ostatni kurs z klimatycznego, zabytkowego już budynku stacji kolejowej, w Majdanie wyrusza o 15.30. W sumie takich przejazdów, planowo, odbywa się dziennie pięć. Jak jednak zaznaczyli przedstawiciele Fundacji Bieszczadzkiej Kolejki Linowej w swojej ofercie, w przypadku zwiększonego zapotrzebowania będą organizowane kursy dodatkowe.

I jak się okazało, ta bieszczadzka atrakcja okazała się na tyle popularna, że nadprogramowe przejazdy były konieczne.

- Oprócz stałych pięciu kursów dziennie organizujemy po dwa, trzy dodatkowe – mówi w rozmowie z PAP prezes Fundacji BKL Mariusz Wermiński i przyznaje, że tegoroczne zainteresowanie przejazdami wąskotorówką jest większe niż przed rokiem. - Z roku na rok rośnie liczba naszych pasażerów. Staliśmy się jedną z atrakcji Bieszczadów – chwali się Wermiński.

Turyści korzystający z uroków przejazdów mogą zachwycać się dzikimi wciąż lasami oraz poczuciem odseparowania od cywilizacji. Jedynym z nią łącznikiem są właśnie wijące się wśród drzew tory oraz małe wagoniki ciągnięte powoli (nie wolno jechać szybciej, niż 15 km na godzinę) przez parowóz lub jedną z trzech lokomotyw spalinowych.

Historia Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej liczy sobie już ponad sto lat. Powstała jeszcze przed I wojną światową, już w 1898 r. i początkowo służyła głównie celom przemysłowym – transportowano nią drewno. Pierwsze kursy pasażerskie uruchomiono dopiero w latach 20. XX wieku, gdy wąskotorówkę we władanie objęło PKP, a dokładniej jej lwowska dyrekcja.

Kryzys przyszedł na początku lat 90. XX wieku, kiedy to zapadła decyzja o wyłączeniu kolejki z eksploatacji. Brakowało pieniędzy. Zbawienny okazał się jednak zapał miłośników bieszczadzkiej ciuchci. To z niego już w 1996 r. zrodziła się Fundacja Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, która przywróciła ciuchcię na tory i przekształciła ją w turystyczną atrakcję regionu. Jak pokazują liczby, skutecznie. W 2016 r. kolejka przewiozła ponad 130 tys. pasażerów. Od początku tego roku, już ponad 75 tys.

Regularne przejazdy wąskotorówką ruszają już w maju i trwają aż do września. Z kolejki można korzystać także poza sezonem, na życzenie zorganizowanych grup, po wcześniejszej konsultacji z zarządcą.

Źródło: www.rp.pl, http://kolejka.bieszczady.pl

 

Do góry